Bądź w chwili obecnej, rozejrzyj się, doświadczaj teraźniejszości…To bardzo popularne ostatnio sformułowania krążą po sieci i nie tylko, na półkach w księgarniach znajdziecie coraz więcej literatury z tym związanej. Ja chciałabym spojrzeć na ten temat z perspektywy mamy, której zawsze brakuje czasu 🙂
Czym więc jest słynne już mindfulness?
W rzeczywistości pojęcie to znane jest już od tysięcy lat w kulturze buddyjskiej. Do bardziej uniwersalnego zastosowanie w kulturze zachodu wprowadził i rozwinął je John Kabat-Zinn, amerykański emerytowany profesor medycyny i twórca Kliniki Redukcji Stresu oraz Centrum Uważności w Medycynie.
Według niego mindfulness to przytomna świadomość, rozwijana przez szczególnego rodzaju skupienie uwagi. Skupiamy ją celowo na tym, co teraźniejsze, bez osądzania czegokolwiek.
Według mojej, prostej definicji, to po prostu dostrzeganie tego, czego do tej pory nie widziałaś w najprostszych rzeczach. raczej trudno będzie opowiedzieć z drobnymi szczegółami to, co działo się wczoraj, przedwczoraj, jak również może być skomplikowane wyobrazić sobie dokładnie to, co zdarzy się jutro. Widzimy, czujemy jednak doskonale to, co dzieje się DZIŚ. Tak naprawdę bowiem tylko dziś jest prawdziwe.
Wczoraj jest tylko wspomnieniem, jutro jest wyobrażeniem. Życie jest teraz.
Po co nam ta uważność? To przecież kolejny z „obowiązków”, których, jako mamy, posiadamy aż nadmiar. Znowu trzeba o czymś pamiętać, to kolejny wysiłek…Zgadzam się. To wysiłek, bo najtrudniejszą rzeczą w uważności jest jej…praktykowanie 🙂 Czasem intuicja mówi nam, że czegoś tutaj brakuje. A może kogoś?. Brakuje NAS SAMYCH w tym wszystkim dookoła. Gdzieś zniknęłyśmy…pod macierzyństwem, pracą, rolą żony, pani domu…nie ma mnie, Ciebie, Kasi, Magdy…Zniknęła nasza chęć i zdolność do pełnego życia po swojemu, jakby ono było naprawdę…ważne! Ważne w jedynym momencie, który tak naprawdę mamy czyli…teraz. Nie ma już wczoraj, nie ma jeszcze jutro, nie ma nawet za godzinę. Masz realny wpływ tylko na to, co dzieje się TERAZ. Warto postarać się, aby teraz wpływało na jutro i pomogło Ci odnaleźć siebie 😊 Uważność to bycie otwartym na to, co się dzieje. W najfajniejszy sposób, jaki ostatnio znam czyli…bez ulegania osądom! Obserwować to, co dzieje się wokół Ciebie bez wartościowania, komentowania, przyjmowanie zarówno dobrych jak i złych wieści z…ciekawością. Nie powiedziałam bez osądzania, bo nasz mózg jest tak skonstruowany, że osądza sytuacje automatycznie, z marszu. Możemy jednak być w pełni świadomymi tego, że to jest jedynie NASZA MYŚL, a nie rzeczywistość. W efekcie rzadziej ULEGAĆ osądom.
Uważność odniesie taki skutek, jaki chcemy tylko, jeśli stanie się PRAKTYKĄ.
Możliwe, że uważność stała się teraz modna, bardzo możliwe, że to swojego rodzaju nowy trend. Nie namawiam Was do podążania za nią tylko z tego względu. Nie namawiam również na to, aby od razu inwestować czas i pieniądze w książki, kursy „Jak żyć tu i teraz?”. Będę Was jednak zachęcać do tego, aby wprowadzać małe zmiany w swojej codzienności, które nic nie kosztują, a naprawdę sprytnie poprawiają Wasze samopoczucie 😊 Wiem, jak mało można mieć czasu. Doskonale znam stan, w którym naprawdę nie masz na nic siły, a już na pewno nie na umysłowy wysiłek. Właśnie w tym stanie jestem w stanie Ci również zaproponować praktykę uważności!
Czujecie już nadchodzące korzyści płynące z mindfulness? Dam Wam jeszcze więcej powodów, dla których warto!
- Więcej uważności to mniej autopilota. Działanie mechaniczne jest dobre w wielu codziennych aspektach życia, jednak nieustannie funkcjonowanie w ten sposób wiele nam zabiera. Bycie obecnym pozwala nam spojrzeć na świeżo na wszystko, co nas otacza. Często dostrzec coś zupełnie na nowo lub…w ogóle dostrzec 😊
- Więcej bycia „tu i teraz” to mnie bycia w czasoprzestrzeni czy to wstecz czy wprzód. Rzadziej analizujemy to, co już się wydarzyło i mniej zamartwiamy się o to, co ma dopiero nastąpić. Moje ulubione ostatnio zdanie brzmi „Życie rozumiemy wstecz, a przeżywamy wprzód”. Żyjemy jednak teraz.
- Częściej akceptujemy rzeczywistość i nieco mniej ją osądzamy lub przynajmniej bardziej świadomie 😊 Akceptacja w tym wypadku nie polega na zgadzaniu się ze wszystkim, co się nam przydarza i braku jakichkolwiek zmian, o nie! Pozwala nam spojrzeć jaśniej na pewne sprawy, bez nałożonego filtra osądu, którym automatycznie ubarwia obraz nasz umysł.
- Większa świadomość pozwala patrzeć szerzej, dalej, poza wąskim kręgiem bliskiego otoczenia. Jeśli mamy jakiś cel (macierzyństwo jest tu tak idealnym przykładem, że nie potrafię znaleźć lepszego!), który totalnie nas pochłania, mindfulness da nam chwilę oddechu aby przyjrzeć się z boku temu, co tak nami zawładnęło i poszukać sposobu na to, jak włączyć do życia też inne rzeczy, ludzi aby nasze zasoby się nie wyczerpały.
- Naukowo udowodniono, że obecność wpływa też na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne! Rozwijamy neuroplastyczność naszego mózgu, tworząc kolejne połączenia neuronalne. Gwarantujemy naszemu mózgowi darmowy trening! Taki fitness umysłowy 😊 Pamiętajcie, że mindfulness to nie jest pusty umysł, tylko umysł czysty.
No to teraz moje Drogie…jak to zrobić! Jak ćwiczyć, żeby Wam się chciało? 😉
Wiem, że macie dużo zajęć każdego dnia (też je mam). Macie gorsze i lepsze dni (też takie mam). Są jednak sposoby, które możecie wykorzystać każdego dnia, a może nawet szczególnie tego gorszego, aby przywrócić sobie trochę humoru i siły!
1. ODDECH, ODDECH, ODDECH….nie bez powodu położne na szkole rodzenia mówią tyyyyle o oddychaniu, ćwiczy się oddech przeponowy. Do dziś powtarzam, że oddech to coś, co uratowało mnie w trakcie dwóch porodów. To była jedyna rzecz, na której siłą woli skupiłam swoją uwagę tak mocno, żeby nie myśleć o bólu. Koncentracja na oddychaniu pozwoliła mi zapanować nad emocjami w skrajnym stresie i wyczerpaniu. W tej chwili staram się w momencie dużego stresu ćwiczyć oddech, który pomaga mi wrócić do równowagi. Ale również po całym dniu, kiedy siadam na kanapie wieczorem, wsłuchuję się po prostu w swój oddech albo liczę do 3 w myślach.
Mam dla Was ćwiczenie oddechowe, które jest idealne na początek mindfulness!
Usiądź wygodnie, tak, żeby czuć się komfortowo.
Weź powolny, głęboki wdech nosem. Skup się na tym, jak reaguje na niego Twoje ciało, czy czujesz, widzisz jak rozszerza się Twoja klatka piersiowa? Czy powietrze jest ciepłe, zimne? Czy czujesz jak rozchodzi się po całym Twoim ciele? Jak szybko bije Twoje serce? Ile oddechów jesteś w stanie zrobić przez minutę?
Teraz powoli wypuść powietrze, zauważ, co dzieje się z klatką piersiową, jak reaguje Twoje serce na wydech, bije wolniej czy szybciej? Powtórz ćwiczenie kilka razy, jeżeli zauważysz, że Twoje myśli odpływają, zaczynasz koncentrować się na jakimś temacie w głowie – ok, po prostu zauważ, że błądzisz gdzieś myślami i spróbuj ponownie skupić się na swoim oddechu. Jeśli się nie uda, nie ma presji. To też jest jak najbardziej w porządku 😊 Jedynie sobie pooddychamy i dotlenimy organizm, co zawsze ma pozytywne skutki.
2.Uważne jedzenie. Wybierz sobie coś do jedzenia, to może być cokolwiek, byle Ci smakowało, bo będziemy to jeść długo 😊 Dobrze się sprawdza czekoladka lub coś słodkiego 😉 Jak często zdarza Ci się powoli i uważnie jeść to, co właśnie masz na talerzu? Mnie przez ostatnie…4 lata (od kiedy jestem mamą) nie zdarza się prawie wcale 😀 Jem w biegu, na stojąco, na zimno, jak tylko się da, byle coś wrzucić na ząb kiedy żołądek już bardzo się domaga. Ale nawet w domu można trenować uważne jedzenie!
Mam dla Was ćwiczenie.
Weź do ręki swoją czekoladkę (czy cokolwiek innego), trzymaj ją w dłoni. Skup się na niej, jest ciężka? Czy zostawia ślad na Twojej dłoni? Przyjrzyj się jej tak, jakbyś pierwszy raz widziała ją na oczy. Z każdej możliwej strony i pod każdym kątem. Przewróć ją między palcami, przełóż do drugiej ręki. Powąchaj czekoladkę. Czy ma jakiś zapach? Z czym Ci się on kojarzy? Powoli weź do ust czekoladkę i zobacz, co się wtedy będzie działo 😊 Rozpływa się? Jak smakuje? Nie gryź jej przez chwilę, dopiero za moment. Powoli połknij czekoladkę i zobacz, co zarejestrował Twój mózg po jej zjedzeniu😊 Posmak w ustach? Chcesz zjeść kolejną? 😉
3.Uważność w codziennych czynnościach. Jedzenie to jedno, ale w ciągu dnia „przegapiamy” całe mnóstwo rzeczy! Robimy automatycznie wiele czynności, takich jak mycie zębów, przechodzenie z pokoju do pokoju, od biurka w pracy do kuchni po kawę, sznurujemy buty, zakładamy kurtkę, wkładamy rzeczy do pralki i je wyjmujemy…To są rutynowe czynności, które każda z nas wykonuje, nie myślimy nawet o tym, jak zawiązać buty i całe szczęście! Gdybyśmy mieli każdego dnia uczyć się tego od nowa, byłoby raczej kiepsko 😊
Jednak…mam dla Ciebie mały eksperyment. Wybierz jedną z czynności powyżej lub zaproponuj własną, którą przez tydzień będziesz robić….uważnie 😊Nie musisz nic zmieniać w trakcie jej wykonywania, jedynie zauważ, co tylko się da w danej chwili! Jeśli wybierasz np. mycie zębów zauważ, o czym myślisz trzymając szczoteczkę, czy wykonujesz codziennie te same ruchy? Jak wygląda cały proces od nałożenia pasty do odłożenia szczoteczki? Czy wiesz, jak smakuje pasta i jaki kształt i kolor ma Twoja szczoteczka? Śmieszy Cię to ćwiczenie? To super! Ja osobiście wolę się śmiać niż się smucić, więc może dodatkowo poprawi Ci ono humor ? 😊
No dobrze, wszystko opisano, artykuł przeczytany, wydaje się, że to bułka z masłem…Gdzie jest haczyk?
Co jest najtrudniejsze w medytacji/uważności? Praktykowanie jej!
To wszystko co opisałam, jest bardzo wartościowe, zbadane, ludzie wiele zyskują praktykując mindfulness. Jeżeli tylko zdołasz świadomie trzymać się postanowienia, że chcesz spróbować, zobaczysz różnicę! Nie wystarczy jednak wiedzieć…to trzeba ROBIĆ 😊 Nie pomogę Ci ja, żadna książka, żaden kurs jeżeli sama nie będziesz trenować w codziennym życiu zmiany podejścia. Nie ma cudów, ja ich nie gwarantuję 😊
Nie zniechęcaj się, jeżeli na początku umysł będzie błądził myślami za każdym razem, jeśli będziesz czuć się śmiesznie, dziwnie…to jest totalnie ok (nawet bym powiedziała, że dziwnym byłoby, gdybyś od początku wszystko robiła idealnie 😊). Uważność jest procesem zmiennym, są momenty, kiedy łatwo nam się w tym zanużyć, jest cisza, mamy dobry dzień, pozwalamy bez większego trudu przepływać myślom. Są tez momenty, kiedy pełna świadomość przychodzi nam z wielkim trudem, albo jest niemożliwa (kiedy myjesz zęby z płaczącym dzieckiem przy boku, zupełnie łatwo rozproszyć swoją uwagę i nie myśleć o tym, jaki kolor ma pasta ale o tym, jak ponownie może zapanować cisza w domu :D).
Trening czyni mistrza jednak tylko wtedy, gdy się go nie zaprzestaje i do mistrzostwa dąży. To nie jest łatwe, ja nie potrafię jeszcze w tym momencie powiedzieć sobie w sytuacji bardzo kryzysowej „to tylko chwila, zobaczmy co mi przyniesie ten kryzys” i uśmiechnąć się do niego 😊 Nie wiem ile czasu (i czy w ogóle tak potrafię) trzeba, żebym była w stanie tak zareagować, zamiast impulsywnie i odruchowo złorzeczyć na świat i wszystko dookoła. Do tego jednak dążę. Chcę reagować inaczej, nie chcę przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu. Nie chcę błądzić w przeszłości i zamartwiać się o przyszłość, to ma raczej marny sens. Chcę być tu i teraz.
Wszystko zmienia się tak szybko, że nawet nie ma sensu bycie gdzieś indziej, niż w teraźniejszości.
MM.
Źródła:
C. Welch, „Mindfulness dla kobiet. Zatrzymaj się i poczuj smak życia”.
M. Williams, D. Penman, „Mindfulness. Trening uważności”.
R. Ohme, U. Dąbrowska, „SPA dla umysłu. Zadbaj o siebie by zadbać o innych”.